środa, 13 sierpnia 2014

Rozdział 1

(Ana) Siedziałam na murku obok uczelni muzycznej która jeszcze nie została otwarta, domalowywali jeszcze jakieś bijące w oczy wzroki. Ten budynek wyróżniał się spośród innych, był kolorowy, przekazywał pozytywne emocje. To że mieścił się nieopodal parku było świetne. Można się wyrwać od tej szarówki miasta. - Studio On Beat. - wymówiłam na głos uśmiechając się delikatnie. Byłoby świetnie uczyć się muzyki, ale do tego trzeba mieć talent którego mi brakuje. Patrzyłam ustanie na robotę malarzy wsłuchując się w śpiew ptaków. Westchnęłam wiedząc że nie mam ani pieniędzy, ani doświadczenia. Przerzuciłam torebkę przez ramię i poszłam z dala od uczelni. Zamierzałam poszukać jakiegoś baru... Jestem tu od 2 dni, więc nie dziwne że jeszcze nic nie wiem o tym miejscu. A tym bardziej o ludziach. Większość wydaje się na pozór miła. Chciałabym kogoś poznać, kogoś z kim mogłabym porozmawiać. A nie z moimi rodzicami, którzy i tak mają wiele na głowie i rozmowa ze mną jest dla nich czymś niesamowitym, bo w końcu mają czas. Takie życie jedynaczki. Krocząc kamienną dróżką do moich uszu dociera brzdękanie gitary i śpiew. Odwracam głowę i widzę...

(Ludmiła) Promienie słońca próbują wtargnąć do mojej sypialni. Zasłaniam oczy. Dajcie mi święty spokój, chcę jeszcze spać. Wczoraj do późna siedziałam i rozmyślałam nad dalszymi losami mojej wspaniałej kariery. Nie mogę marnować swojego talentu. Śpiewam od dziecka, tak samo jak gram na fortepianie i tańczę, ale tu w zupełności nie ma gdzie się rozwijać.
- Ludmiła!! Nie wiesz co się stało. - z dołu dobiega mnie krzyk starszej siostry. Ona też jest muzykiem, a zajmuje się mną, bo rodzice non stop pracują. Strasznie mnie wkurza, non stop mnie kontroluje. Ja przecież jestem STARS jak supernova!! Wybucham i błyszczę.
- Musisz się wydzierać? - wchodząc do kuchni głaszczę mojego psa.
- Dostałam pracę! - jest cała uradowana, taka uśmiechnięta i beznadziejnie ubrana, jak można nałożyć takie spodnie do tej bluzki. Fuuuj.
- Mhmm super to wszystko chciałabym wyjść. - patrzę na nią z politowaniem w oczach.
- Ludmiła to jest szkoła muzyczna, zapisałam Cię tam. - puściła mi oczko, że co proszę jak to zapisała? Bez mojej zgody? Mam się uczyć tam gdzie ona uczy. Mam jej dość w domu, a co dopiero w szkole. Pfffff nie.
- Angie nie mam czasu jestem umówiona... - zabieram kurtkę i wychodzą z domu. Powietrze jest suche, co źle działa na moją fryzurę, włosy wyglądają jak siano. Gdzie on jest? Rozglądam się dookoła i zauważam chłopaka siedzącego na murku i brzdąkającego na gitarze.

"Veo, Veo qué ves?
Todo depende de que quieras ver
Piensalo bien antes de actuar
si ten amoras te puedes lastimar"

Wydobywa się z jego ust. Jest wspaniały. Ta jego brązowa czupryna, te błękitne oczy. Ahhhhh rozpływam się na sam widok. Zauważam jakaś laskę, która się w niego wgapia. Chciałam podejść coś jej powiedzieć, ale ktoś w tej samej chwili mnie zaczepił...


(Francesca) Założyłam na nos okulary przeciwsłoneczne i ruszyłam w kierunku szkoły muzycznej. Obserwowałam z uwagą, każdy detal. "Wreszcie będę chodziła do szkoły, o jakiej marzyłam." - pomyślałam, uśmiechając się sama do siebie.
  - Ana! - krzyknęłam do dziewczyny, gdy tylko ją zauważyłam. Szatynka chwilowo odwróciła się do mnie. Podbiegłam do niej i zawiesiłam się jej na szyi. Dziewczyna wydawała się być zdziwiona. 
  Znam Anę od jakiś... dwóch lat? Przyjaźnimy się, a poznałyśmy się w poprzedniej szkole. Teraz oby dwie będziemy zdawać do Studia21. Ah, co za ekscytacja! 
  - Francesca, co u ciebie? - zaśmiała się serdecznie Ficula. 
  - Wszystko w porządku, a u ciebie? Jak minęły wakacje? - zapytałam radośnie.
  - W normie. Było przyjemnie - odparła dziewczyna uśmiechając się uroczo. Wtedy Ana spojrzała w stronę chłopaka grającego nieopodal nas na gitarze i śpiewającego. Podążyłam wzrokiem za nią i przyjrzałam się chłopakowi. Obok nas stała jeszcze inna dziewczyna, blondynka, która wręcz pożerała go wzrokiem, dopóki ktoś jej nie zaczepił. 
  - Może... ja już pójdę - rzuciłam po chwili do Any i weszłam do środka Studia. Tak, wiem, jest jeszcze zamknięte, ale po prostu byłam ciekawa, jak to wygląda w środku. Rozejrzałam się po dużym, przestrzennym pomieszczeniu, które było jeszcze niepomalowane. Wszędzie leżały gazety i porozwieszana była folia aluminiowa. Zamknęłam na chwilę oczy i wyobraziłam sobie, jak to będzie wspaniale, w dniu rozpoczęcia się szkoły. Wtedy usłyszałam trzask i męski głos:
  - Uważaj! - Potem ktoś odepchnął mnie na bok. W miejsce, gdzie stałam zapadł się sufit. Przerażona tym, co mogłoby się stać, rozdziawiłam usta. Odwróciłam się, by zobaczyć, kto jest moim wybawcą... 

(Tomas) Kocha, nie kocha, kocha, nie kocha, kocha, nie kocha. Cholera!! Mam dość tej ciągłej rozłąki. Może powinienem dać sobie spokój. Napisać do niej "Przepraszam to koniec, to zbyt duża odległość, nie mogę Cię dotknąć, pocałować zwariuję bez Ciebie" Eeeeh nie chcę cierpieć, który to już raz w moim życiu?? Serio chciałbym zacząć wszystko od nowa. Taka biała czysta karta w mojej historii. Tak czy siak wiem, że jej tego nie zrobię, że nie przyznam się, że po prostu nie dam rady tego dalej ciągnąć. (...) Łaziłem po mieście bez sensu kopiąc kamień za kamieniem. Pary które obok mnie przechodziły, były takie szczęśliwe, promieniały. Weź się Tomas w garść, czas zrobić coś dla siebie!! Dobra koniec z użalaniem się. Ku mojemu wielkiemu zdziwieniu wyrósł przede mną dziwny kolorowy budynek. 
- Studio On Beat - przeczytałem napis na górnej ścianie. Hmm czyżby jakaś muzyczna szkoła? Może, może bym sobie zobaczył co jest w środku. Nie zastanawiając się zbyt długo, przekroczyłem próg budynku. Łał !! Genialny był. Wszędzie instrumenty i te kolory. Zwariowana szkoła dla szalonych ludzi. Czaaad!! Coś dla mnie, już to lubię. Coś tu jednak nie grało. Ja mam nosa do takich rzeczy. I się nie pomyliłem.
- Uważaj! - krzyknąłem najgłośniej jak potrafiłem i odepchnąłem dziewczynę, którą za chwilę przygniótłby sufit.
- Ooooo kurde - powiedziałem sam do siebie. - Nic Ci nie jest? - podpełzałem się do niej. Była cała w okruszlach betonu, brzydka nie była. Pomogłem jej wstać i otrzepać ubranie. Potem wyszliśmy na zewnątrz.
- Nie wiem jak mam Ci dziękować. - odezwała się słodkim jak miód głosem.
- Nie ma za co, a tak serio to jestem superbohaterem - zaśmiałem się i puściłem jej oczko. 
- Więc może bym Cię zaprosiła na jakąś kawę bohaterze. - podniosła brew w górę.
- Co tam się stało ... ? - ktoś się nagle za nami odezwał...

(Pablo) - Sądzisz że uda nam się to wszystko zrobić przed skończeniem wakacji? Wiesz jeszcze trzeba wywiesić i zamieścić zapisy. Potrzebujemy reklamy. - dyskutowałem z Antoniem na temat Stud!a które miało okazać się dobrą ścieżką do spełnienia marzeń.
- Rozumiem że jesteś przejęty, to nowa praca i nowe doświadczenia ale nie martw się. Zostaw to mi. Przepraszam muszę już iść. - odparł słysząc dzwonek swojego telefonu. Opuścił bar a ja również. Zmierzyłem do uczelni zobaczyć jak mają się sprawy. Stanąłem przed budynkiem i wpatrywałem się w powstający napis, gdy nagle podskoczyłem delikatnie przestraszony owym dźwiękiem. Ze środka wyłoniły się dwie postacie. Byłem oszołomiony i bałem się zajrzeć co się stało, ale w końcu podszedłem odzywając się.
- Co tam się stało...? - zapytałem ale nie czekają na odpowiedź wszedłem. Na środku leżały odłamki sufitu. Westchnąłem załamany a koło mnie pojawili się już kolejni pracownicy. - Co to jest?! - warknąłem zdenerwowany.
- Sądzę że pozostałości po tym na górze. - wskazał jeden na co złapałem się za głowę. 
- Weźcie zróbcie coś z tym. - burknąłem i oddaliłem się od tego miejsca. - Wszystko będzie dobrze, wszystko będzie dobrze... - powtarzałem sobie jak przez mantrę. Nigdy nie miałem takiego stresu jak teraz. Wydawało mi się że wszystko musi być idealnie...

(Jade) - Mati dlaczego nie mogę iść do Germana? - spytałam brata
Odpowiedzi niestety nie usłyszałam,dał mi do zrozumienia że ma mnie już dość...
- Dobra Dobra nie patrz już tak na mnie już wychodzę - powiedziałam i wyszłam do ogrodu.
Szkoda że nie mam nikogo kto by ze mną 'normalnie' porozmawiał - Szepnęłam do siebie.
Długo siedziałam w ogrodzie i myślałam nad sensem mojego życia .
Wszyscy mają mnie gdzieś, oprócz Matiasa - Powiedziałam głośno sama do siebie .
Ciekawe czy znajdę kogoś kto mnie naprawdę pokocha...?
Nagle poczułam małą mokrą kropelkę deszczu na moim nosie.
- No tak idealnie niech jeszcze zacznie padać... - Powiedziałam i mimo deszczu poszłam na spacer. Szłam i szłam wydawało się że czas zwalnia, było ponuro i zimno. Po obejściu całego parku około piętnaście razy postanowiłam jednak wrócić do domu, ponieważ byłam już cała mokra i było mi strasznie zimno, a deszcz dalej padał jak opętany... Szłam szybciej  ponieważ zaczynało coraz bardziej padać. Aż nagle na kogoś wpadłam - Przepraszam - powiedziałam szybko i odeszłam w stronę domu....

(Esmeralda)
- Szybciej!! Szybciej!! - wydzierałam się na całą salę. Matko jak można nie wykonać tak prostych ruchów, przecież noworodek by to zrobił. Ja rozumiem, że balet to nie jest prosta sprawa. Palce puchnął, ciało odmawia posłuszeństwa, głowa pulsuje, jakby miała za chwilę wybuchnąć. Ja jednak przepraszam ... To jest ciężka praca! Tak? Ja jakoś przeżyłam ten ciężki czas, chociaż odpłaciłam to zdrowiem, ale jestem teraz jedną z najbardziej szanowanych primabalerin w kraju. One myślą, że narzekaniem i płaczem coś osiągną.
- Kristina co to za port de bras? - łapię się za głowę. Wyłączam muzykę i kończę zajęcia. Ewidentnie mam tego dość. Powinnam występować, świecić na scenie w Jeziorze Łabędzi, a nie uczyć zgraję nieutalentowanych dzieci. Nie powiem pieniądze mam z tego spore, ale jaka satysfakcja? Zerowa. Dosłownie okrągłe zero (...) Pogoda jest okropna, rozpadało się na dobre, a ja jak zawsze zapomniałam parasola. Jak pech to pech. Brakuje jeszcze czarnego kota przebiegającego mi przed oczyma. NIECH TEN DZIEŃ SIĘ JUŻ SKOŃCZY. 
- Piiiiiipppppppp - światła oślepiają mi oczy i upadam na chodnik, prosto w brązową kałużę.
- Eghhh to nie jest Twój dzień Esme idź do domu zamknij się na cztery spusty i nie wychodź. - szepczę sama do siebie. Przede mną przebiega jakaś dziwna kobieta, raczej też próbuje uciec przed tą "nawałnicą". Biegnę do pierwszego lepszego sklepu. Brudna jak szczur po wyjściu z kanałów i jeszcze śmierdzę jak on. Ludzie patrzą na mnie jak na bezdomną, w sumie im się nie dziwię, sama do siebie bym nie podeszła. Mniej więcej godzinę trwało to wszystko, po burzy wyszło piękne czerwono - pomarańczowe słońce. Tylko tańczyć pod gołym niebem. Powinnam chyba udać się do domu, przeprać, wykąpać, trochę ogrzać. Wyprostowana pewnym krokiem kieruje się w stronę mojego apartamentu. Kiedy klucz otwiera drzwi moim oczom ukazuje się salon, który od dwóch lat się nie zmienia. Rzucam brudną torebkę i kurtkę w kąt, a każdą inną część garderoby zostawiam po drodze do łazienki. 
- Ooooh nareszcie ciepła woda. - uśmiecham się do siebie. To takie niesamowite uczucie, aż przeszła mnie gęsia skórka. Dokładnie myje każdą część swojego ciała, aby pozbyć się tego błotka, nakładam na włosy dwa rodzaje szamponu i odżywki. Odświeżona wychodzę owinięta w ręczniku. 
- No nie! - przypomniałam sobie, że zapomniałam swoich puent ze szkoły, a to nie jest mały koszt. W mgnieniu oka zabrałam się za suszenie włosów. W szybkim tempie ubrałam się w pierwsze ciuchy z szafy i wybiegłam z domu....

(Pablo) Westchnąłem krocząc uliczkami Buenos Aires, chciałem wrócić do domu, ale coś mnie zniechęcało. Mimo szarówki panującej lubiłem deszcz, a tym bardziej spacery. Po ulewie zawsze powietrze wydawało się takie rześkie, czyste. Dziwnie się czuję, już nie mieszkam z nimi od roku a jednak nie umiem się pogodzić z myślą że ją straciłem. Coś zaczęło wibrować w moich spodniach. Wyjąłem urządzenie z tylnej kieszeni i patrząc na ekran pomyślałem "O wilku mowa". Złapałem powietrza i odebrałem przystawiając komórkę do ucha. - Słucham?
- To fajnie, chociaż raz zrobiłeś to od 9 lat.
- Też miło ciebie słyszeć. - powiedziałem z ironią. - Coś chcesz? Bo bez powodu to nigdy nie dzwoniłaś.
- O pamiętasz... Em, tak, racja mam do ciebie prośbę. Muszę wyjechać i nie mam z kim zostawić Isabell...
- O jak szkoda, aż żal mi się ciebie zrobiło wiesz? Ale to dobrze się składa, udowodnię że jestem dobrym ojcem... I kto wie, może nawet będę posiadał niedługo prawo do opieki nad nią.
- Zawsze mnie rozbrajałeś, jadę na tydzień więc się tak nie podniecaj.
- A z kim? Z kochankiem. - zaśmiałem się.
- No jasne, a ty co myślisz że będę żyła samotnie z psem u boku jak ty? Nie ma mowy, ja jeszcze mam życie, ty możesz swoje spędzić na wspomnieniach. - stanąłem z zamurowania.
- MASZ KOGOŚ?! Nie jesteśmy ze sobą od jakiegoś roku, a ty już kogoś masz?! - oburzył mnie ten fakt, mimo że moje uczucie do tej kobiety wygasło. - I może jeszcze mieszka z wami...?! - wznowiłem swój chód.
- A jak inaczej...? Weź nie rób z siebie jakiegoś idiotę Pablito... A co biedaczek zazdrosny?
- Wiesz co zachowujesz się ja... - ktoś trącił mnie gwałtownie ramieniem i telefon mi spadł do kanalizacji ściekowej. Widząc sprawczynię tego wypadku jeszcze bardziej się zbulwersowałem. - Może trochę uwagi?! Księżniczko chodzą tu też inni ludzie, tak...?

(Esmeralda) Zaparło mi dech w piersiach. Stopy paliły jakbym chodziła po ognistych węglach. Muszę odzyskać moje puenty, muszę a wiem, że w budynku nie są bezpieczne. Skąd mogłam wiedzieć, że jestem, aż tak rozkojarzona, żeby nie zauważyć jakiegoś faceta na mojej drodze. Delikatnie go potrąciłam, może trochę bardziej niż delikatnie, a jemu wypadła ta komóreczka i wpadła do ścieków. Co to za dzień? Ja się pytam.. Nagle wyskoczył do mnie z wielkim bulwersem. Zaczął nazywać mnie księżniczką, oznajmił mi, że ulica nie jest moją własnością i że jak nie widzę ludzi to powinnam zakupić sobie okulary. Byłam tak wkurzona, aż na twarzy pojawiły mi się purpurowe wypieki.
- Posłuchaj mnie człowieku, którego nie chcę nigdy więcej spotkać. - zaczęłam dziobać go palcem w tors. - Nie pozwolą abyś na środku ulicy, wydzierał na mnie tą swoją rozwydrzoną gębę. - serio byłam wkurzona, chociaż to zbyt mało powiedziane.
- Słucham? - spojrzał na mnie ze zmarszczonymi brwiami. Przystojny to on był, ale co mnie to w tej chwili obchodziło.
- Wspaniale, że słuchasz. Patrz na ruch moich ust, może wtedy to dojdzie do Twojego mózgu. - spojrzałam mu prosto w oczy. - Zejdź mi z oczu buraku, bo nie zawaham się użyć mojej torebki w której nosze cegły. - ominęłam go szerokim łukiem. Usłyszałam jeszcze za sobą "Wariatka" ale już nie zwracałam na to uwagi. Wzięłam głęboki oddech, i znowu zaczęłam biec. Gdy pojawiłam się już w sali, zauważyłam moje buciorki na ławce. Uffff ciśnienie spadło. 
- Esmeraldo chciałabym zamienić z Tobą słowo. - głos dyrektorki poznałabym nawet na kilometr. Ta ropucha ( naprawdę tak wyglądała, miała wielkie ślipia i wstrętny odór) była najgorszym człowiekiem stawiającym swoje wielkie stopy na tej ziemi.
- Tak? - odwróciłam się ze sztucznie przyklejonym uśmiechem.
- Niestety, redukcja etatów jest nie do powstrzymania, tu jest Twoje wypowiedzenie. - podała mi jakiś skrawek papieru i wyszła, tak po prostu sobie wyszła. Usiadłam na ławce i zaczęłam czytać to, to, to coś inaczej nie mogłam tego nazwać. Boże jestem bez pracy. Nie mam za co zapłacić rachunków, za co kupić jedzenia. Jestem jak ... Nie Esme nawet tak nie myśl. Jesteś najlepsza w tym co robisz. Musisz o tym pamiętać, uda Ci się, znajdziesz pracę i będziesz szczęśliwa. Wychodząc z budynku gniotę kartkę i wyrzuca, ją do pobliskiego śmietnika. Wszystko się zawaliło...

____________________________________________________
Oto pierwszy rozdział. Czekamy na wasze opinie :) 
Pozdrawia ekipa. :)
Pamiętajcie że nabór nadal trwa i mogą się zapisać wszyscy, nawet amatorzy. Więc zapraszamy :) 

niedziela, 10 sierpnia 2014

Zapisy!




Hej! Z tej strony Aleks, postanowiłam założyć tego bloga by móc razem pracować (pisać) z ludźmi którzy dzielą tą samą pasję i uwielbiają ten sam serial co ja. "Violetta". Macie do wyboru swoje pole popisu. Możecie wybrać postacie które są umieszczone na dole, bądź sami stworzyć swoją unikalną postać.

1. Wybierz bohatera którym będziesz pisać.
Do wyboru są:

Violetta Castillo - Martina Stoessel ~ Asahamati

Leon Verdas - Jorge Blanco ~ Kathy Verdas

Tomas Herida - Pablo Espinosa

Ludmiła Ferro - Mercedes Lambre ~ Maddy

Diego Hernandez - Diego Dominguez

Francesca Cauviglia - Lodovica Comello

Camila Torres - Candelaria Molfese

Maximiliano Ponte - Facundo Gambande

Natalia Vidal - Alba Rico Navvaro

Andres Calixto - Nicolas Garnier

Marco Travelli - Xabiani Ponce de Leon

Braco - Artur Logunov

Lara - Valeria Baroni

Napo - Rodrigo Velilla

Federico - Ruggero Pasquarelli

Luca Cauviglia - Simone Lijoi

Broduey - Samuel Nascimento

Mistrz Zamboro (?) - Pedro Maurizi

Clement/Alexander - Damien Lauretta

DJ - Jerry Velazquez

Helena - Lucia Gil

Gery - Macarena Miguel

Ana - ... ~ Bleerowa



Oraz starsze grono.

Angeles Carrera - Maria Clara Alonso ~ Maddy

German Castillo - Diego Ramos

Jade LaFontaine - Florencia Benitez ~ Julietta Fox

Matias LaFontaine - Joaquin Berthold

Lisandro Ramallo - Alfredo Allende

Olga Patricia Pena - Mirta Wons

Pablo Galindo - Ezequiel Rodriguez ~ Bleerowa

Gregorio Casal (?) - Rodrigo Pedreira

Milton - Rodrigo Frampton

Jacqueline Saenz - Valentina Frione

Antonio Fernandez Vallejo - Alberto Fernandez de Rosa

Esmeralda di Pietro - Carla Pandolfi ~ Maddy

Priscilla Ferro - Florencia Ortiz

Nicolas - Nacho Gando

Roberto Buenvento - Pablo Sultani

Marroti - Diego Alcala

Marcela Parodi - ...
Zajęte postacie zostaną skreślane(!)

2. Stwórz swoją postać.


Płeć:
Imię:
Nazwisko:
Wiek:
Opis wyglądu bądź zdjęcie:
Zainteresowania:
Opis charakteru:


Można wybrać/stworzyć więcej niż jedną postać.


Rozdziały pisane będą razem. Np:

Violetta: (TEKST) .........................

Leon: (TEKST) .......................

Wydarzenie nie muszą się łączyć. Można napisać "wpadłam nagle na..." i wtedy wchodzi inna postać, ale tak nie musi być. Wasz wybór. 

Macie pole do popisu, nie musicie wcale ograniczać się do pięciu linijek. Możecie napisać nawet pół rozdziału, ale nie możecie napisać dwa zdania i tyle. Tak w skrócie...

Zasady

  1. Możecie się ze sobą kontaktować w postach. Ale potem przed publikacją musicie to usunąć.
  2. Nie możecie jako osoba trzecia zmieniać biegu zdarzenia. Np: "Andres: Przechodząc widzę nagle Gery całującą się z Leonem." Pary są stwarzane przez autorów, więc nie macie prawa tego zmieniać. Chyba że pozwolą wam autorzy.
  3. Nie ma przekleństw wciskanych w wypowiedziach.
  4. Piszcie ile chcecie, ale musicie dać miejsca jeszcze minimum 3 osobom. 
  5. Po skończonej wypowiedzi napiszcie w nawiasie "(SKOŃCZONO)"
  6. Wy możecie zacząć nowy rozdział (jak oczywiście tamten się skończy) ale nie możecie go publikować.
  7. Nie możecie usuwać innych autorów
  8. O swoim odejściu proszę napisać mi na emailu
  9. Możecie dodawać zdjęcia koło swojego teksty. 


Jak to powinno wyglądać.

Jeśli wybraliście/stworzyliście swoją postać napiszcie na ten gmail: xxstudioonbeatxx@gmail.com

Temat: Nabór
Imię/Nick:
Kontakt:
Dlaczego chcesz się tu dostać?: 

A jeśli stworzyliście swoją postać to jeszcze oczywiście dopiszcie formułkę z "Stwórz swoją postać".

Nie musisz mieć wcale talentu pisarskiego, to że dopiero zaczynasz to nie problem. Zachęcam amatorów po trochę obeznanych w te gierki i profesjonalistów. :D 

Pozdrawiam wszystkich i mam nadzieję że dołączycie do ekipy!

Nosotros Juntos Somos Mas!